wtorek, 30 września 2014

Nie mów nikomu, co się dzieje w domu.

Przypadkiem trafiłam na blog pewnej kobiety. Post ze strony głównej krzyczał do mnie: Nie reagujesz? Jesteś współwinna. Rzecz o przemocy rzecz jasna, o tym jak ważne jest reagować kiedy coś takiego dzieje się za ścianą. Ale także o tym, kto w jej otoczeniu nie chciał zareagować i to z podaniem wystarczających danych, aby najbliżsi i trochę dalsi znajomi rozpoznali o kogo chodzi...

...różne twarze ma przemoc, czasem można ją poznać tylko po uczuciach, które wywołuje..
Bo przemoc to nie tylko bicie, bicie to nie tylko napierdzielanie kogoś dzień w dzień. Przemoc to nie tylko poniżanie i wulgarne wyzwiska, to także powtarzane codziennie, jak mantra: nie umiesz, nie potrafisz, nie dasz rady, nie nadajesz się, jesteś do niczego, jak możesz tego nie wiedzieć.
To nie zdarza się tylko w rodzinach z problemem alkoholowym, nie tylko biednym starszym ludziom czy małym bezbronnym dzieciom. Z przemocą, w różnych postaciach spotykamy się na co dzień. Każdy z nas.
A jeśli pojawia się przy tym poczucie bezsilności wobec problemu to w sumie tak, jakby przyjąć rolę ofiary. Ofiary problemu. Ofiary przemocy. A może ofiary sposobu myślenia? Ofiary tego w co wierzę.

Zastanawiam się czy samo reagowanie wystarczy żeby uwierzyć, że może być inaczej.

środa, 24 września 2014

W pośpiechu.

Ostatnio słyszałam w radiu opinię dotyczącą młodego pokolenia. Coś o tym, że dzieci internetu, że kiedyś młodzież musiała bardziej interesować się sytuacją w kraju i za granicą gdyż takie były również oczekiwania nauczycieli, o tym jaki to miało wpływ na uczenie młodych ludzi '”czytania mediów”, „rozumienia mediów”. Przypomniałam sobie o tym dziś gdy na Fb znajomy umieścił link 

No tak, na pierwszy rzut oka... mało rozsądne...

A na drugi? …


Tak, tak to wszystko to tylko część pracy dyplomowej... Jednak sposób, w jaki niektóre media przedstawiły tą informację daje sporo do myślenia. Bo ile razy przyjmujemy informację, bez sprawdzenia źródła, nie podejmując w ogóle wysiłku aby poddać ją ocenie?
Ile razy w ogóle nie zatrzymujemy się ani chwili, chcąc zrobić jak najwięcej, przeczytać jak najwięcej, zobaczyć jak najwięcej, by być stale na bieżąco?
Przecież ilość nie przechodzi w jakość. Jakość z kolei potrzebuje czasu... i krąg się zamyka, w biegu.
Tak wiem, takie to nasze współczesne życie już jest, wiem, że najłatwiej powiedzieć „zwolnij”, kiedy tu tyle spraw do załatwienia, tyle obowiązków.
Bo świat przecież nie czeka, biegnie dalej... no to my razem z nim, żeby nie zostać w tyle.
Coraz szybciej i szybciej... tak, śpieszymy się...

A tu już jesień i liście zmieniają powoli kolory i czuć w powietrzu zmiany... małe na początku, jak to zmiany zresztą, ale częste, codzienne. Najpierw o pół stopnia, później o stopień, coraz chłodniej i chłodniej w kierunku zimy, w stronę chłodnych, długich zimowych wieczorów. A później i tak znów przyjdzie wiosna... kolejny krąg... tak będzie na pewno, niezależnie od tego czy i jak szybko będziemy biec przed siebie...

niedziela, 21 września 2014

A Ty, jak się nagradzasz?

Nagroda, pozytywne wzmocnienie, komplement, głask.
Jak zwał, tak zwał, ważne żeby było miłe, żeby od tego uśmiech pojawiał się na twarzy i żeby chciało się żyć i robić dalej to, co się robiło, żeby łatwiej było widzieć sens i bardziej wierzyć, że osiągnięcie celu jest możliwe, mimo że realizacja przychodzi czasem z wielkim trudem.

Jednak często na pytanie: jak nagradzasz innych/siebie?
Zapada krępująca cisza. Później wdech i... kupuję... dostaje... tak mało mam czasu...

Zmaterializowały nam się te nagrody. Jakby wszystko w życiu było policzalne. Jakby na wszystko był przepis, wskazówki. Ot, bierzesz, czytasz, stosujesz i jesteś skazany na sukces. Bez pytań i wątpliwości.
A ja, niestety, mam wątpliwość...
Bo skoro wszystko jest takie proste to skąd bierze nam się potrzeba bycia akceptowanym, docenianym, po co nam informacje zwrotne od innych ważnych dla nas osób? Po co w ogóle nam inni?
Czym w ogóle jest sukces, po czym poznać, że się go osiąga i od czego zależy?

środa, 17 września 2014

ROZ/OD czarowanie



Rozczarowanie, wbrew pozorom to bardzo ładne słowo. Ma w sobie ten czar. Czar złożony z oczekiwań, pragnień, potrzeb, wyobrażeń, wymysłów. Ulegając mu można poczuć się jak dziecko, cudownie beztrosko. Można ufać, że wszystko ma sens, że ktoś nad nami czuwa i naprawi każdy błąd, rozwiąże każdy problem, że wszystko, ale to bezgranicznie wszystko jest możliwe. Im bardziej mnie oczarowuje tym bardziej mnie wciąga, im bardziej odpowiada na moje potrzeby, tym bardziej skupiam się na nim, zamiast na prawdziwym, realnym życiu, powoli budując własny odległy świat. Świat w którym zasady i reguły są jasne i przez wszystkich przestrzegane, w którym ludzie są szczerzy, w którym za dobre uczynki jest nagroda a za złe kara. I zwykle gdy budowla jest prawie na ukończeniu, rzeczywistość wkracza do akcji. Brutalnie ukazuje wszystkie mankamenty zbudowanego czarem świata, pokazuje to, czego tak bardzo próbowaliśmy nie zauważać, kruszy fundamenty... rozCZARowuje.


Fakt, to mało przyjemne uczucie, ale które dziecko cieszy się gdy zabiera mu się zabawkę? Nie znam takiego...

A gdyby tak przedefiniować rozczarowanie? Gdyby je tak odCZARować?

Pogłaskać ''wewnętrzne dziecko'' po głowie, spytać czego potrzebuje i sprawdzić czy można uzyskać to w inny sposób?


W bardziej rzeczywisty sposób?

niedziela, 14 września 2014

Z cukrem czy mlekiem?

Chciałam napisać o kawie, o kofeinie tak po prawdzie. W końcu to substancja psychoaktywna, z grupy stymulantów (tak jak amfetamina chociażby), i uzależnić się od niej można, i fizycznie i psychicznie, a do tego wszystkiego jest akceptowana społecznie. I stwierdziłam, że napiszę, jak to się uzależniamy, jak ulegamy presji otoczenia, jakie to niezdrowe, niekonstruktywne i niebezpieczne. I, że szkodliwe nawyki, mała samoświadomość, że pracować trzeba nad sobą i dążyć do większego wglądu i bardziej szczęśliwego (czytaj: konstruktywnego i kontrolowanego) życia. Podążając za pomysłem stwierdziłam, że muszę się czegoś dowiedzieć więcej, tak, żeby podać dane, ilości, żeby o przekazanie wiedzy zadbać. Szukałam, czytałam, wybrałam, ułożyłam w całość i wyszło pięknie, tylko zaczęłam zastanawiać się... po co? A przychodzące do głowy odpowiedzi mnie nie usatysfakcjonowały. Przecież informacje otrzymałam z ogólnodostępnych źródeł. Temat jak temat, nic odkrywczego, przemielony już wielokrotnie na dziesiątkach stron. Każdy kto chce się czegoś dowiedzieć to już to zrobił, lub zrobi to gdy poczuje taką potrzebę, tak jak to było ze mną.

Bo ja już teraz wiem, jakie to ma działanie, na co wpływa dobrze a na co źle, kiedy pić a kiedy odpuścić. I mam wrażenie, że razem z tą wiedzą coś straciłam. Część tej beztroski, która towarzyszyła kolejnej filiżance kawy w ciągu dnia, tego, że ze śmiechem mogłam powiedzieć cóż...taki mam nawyk ;), lub, że taaakie straszne jest to uzależnienie...
A teraz moja beztroska dostała nowe szaty, zaczęła stanowić część poważnej samoświadomości. I wstępnie nie brzmi najlepiej, smutno i ponuro. Tak dorośle, odpowiedzialnie i nudno...


I przyszło mi do głowy, że to oto chyba chodzi w tych wszystkich mało konstruktywnych, nieodpowiedzialnych rzeczach, które robimy. Oto żeby czegoś uniknąć, bądź stale unikać. Niezależnie od wynikających z tego konsekwencji.

Bo te pojawiają się zawsze, prędzej czy później.

środa, 10 września 2014

10 września

Wyobraź sobie, że już nic nie może być dobrze, że z dnia na dzień jest coraz gorzej i gorzej. Lęk pojawia się przy każdej prostej czynności, przy każdym spojrzeniu drugiej osoby, które przypadkowo spotykasz. Wyobraź sobie, że nie masz już siły na nic, głowa pęka od wewnętrznego bólu, wszystko pęka od bólu, który rozprzestrzenia się po ciele w błyskawicznym tempie, w mgnieniu oka jest w każdej komórce, w każdej myśli. Wyobraź sobie bezsilność, jedną wielką bezsilność. Bezsilność, bezradność, beznadzieję, bezwiarę, bezsens... wszystko bez....bez przyszłości, bez życia...
Ciągłe napięcie powoduje zmęczenie, lęk ogranicza zdolność do wyszukiwania rozwiązań. Pustkę w głowie dominuje powoli jedno stwierdzenie... nie dam rady... już nie dam rady dłużej.
Wtedy pojawia się myśl, żeby uciec, raz jeden skutecznie. Spowodować aby ból zniknął i nie pojawiał się już więcej. Zarządzić ostatnią rzeczą, na którą ma się wpływ...
… własnym życiem.

Tak powoli pojawia się i rozwija syndrom presuicydalny czyli zbiór myśli, reakcji, zachowań, przekonań, fantazji, które zebrane razem składają się na zachowanie samobójcze czyli podjęcie próby samobójczej.

Zachowania samobójcze zostały opisane wzdłuż i wszerz, dziś nawet jest Światowy Dzień Zapobiegania Samobójstwom. WHO sporządziła raport dotyczący samobójstw na świecie, według niego co 40 sekund ktoś popełnia samobójstwo. W zeszłym roku w naszym kraju ponad 6000 osób pozbawiło się życia, to tak jakby prawie wszyscy mieszkańcy Buku/Więcborka/Wielenia/Sierakowa/Lądka-Zdroju lub Krzyża Wlkp. popełnili samobójstwo w ciągu jednego roku (dane dot. liczby mieszkańców z 2012r.). Najczęstszą przyczyną wg statystyk były nieporozumienia rodzinne (później choroba psychiczna, przewlekła choroba, zawód miłosny). Najczęściej były to osoby w związkach małżeńskich...

Gdzieś trafiłam na określenie, że samobójstwa to nadal temat tabu...

… i zastanawiam się dlaczego?