Pan
G. na pierwszy rzut oka jest miłym staruszkiem, choć jego pesel
twierdzi trochę inaczej. On sam zresztą też nie czuje się
najstarzej, o czym świadczy nowa fryzura na siwych włosach.
Pan G. wypowiada się rozsądnie, z coraz większą łatwością
konstruuje zdania, wielokrotnie złożone. Uczy się więcej mówić
bo słuchać już umie. Często zastanawia się, dlaczego jego życie
wygląda tak, a nie inaczej, bo z tego jak aktualnie wygląda jest
wybitnie niezadowolony. Od dłuższego czasu poszukuje przyczyn
swoich życiowych wyborów, gdyż jak twierdzi, wybierał źle.
Poszukuje odpowiedzi w surowym ojcu, w rozpieszczających dziadkach.
Pluje sobie w brodę za te wszystkie niewykorzystane szanse.
Wypowiada pretensje, chyba o to, że miał ich tak wiele, tak wiele
dla niego robiono, tyle miał możliwości i z niczego nie
skorzystał, wszystko zaprzepaścił. Wymienia członków rodziny, całą listę, większość piastuje ważne stanowiska. Z ukrywaną zazdrością opowiada
o siostrze, jej się udało, ona te szanse wykorzystała. Mówi
o wdzięczności, za to, że mu stale pomaga, choć między wierszami
słychać, że układa mu każdy element jego aktualnego życia.
O sobie zwykle mówi źle, bo i tak myśli, nadal.
I teraz chyba jest mu wstyd. Ale o tym nie mówi.
Pan
G. myśli teraz o tym jak przez resztę życia wieść spokojny i
trzeźwy żywot. Wie już, że czas zmienia perspektywę. Wie, że
warto jest czekać, warto dać sobie czas. Warto przemyśleć za
i przeciw, wziąć pod uwagę konsekwencje. Tylko czy to uchroni
go przed kolejnymi błędami?
I myślę sobie, że przecież
decyzje nie są złe czy dobre, one są właściwymi wyborami, w danym
czasie, w określonych warunkach, to tylko ich konsekwencje
potrafią być mniej lub bardziej dotkliwe, mniej lub bardziej przewidywalne.
Tak sobie czytam, czytam i stwierdzam że znalazłem bardzo wartościowy blog. To będzie perełka coś czuję. Ela bardzo podoba mi się to co piszesz i w jaki sposób to robisz! Będę tu zaglądać częściej...
OdpowiedzUsuńA dziękuję za dobre słowo :) i zapraszam oczywiście...
UsuńElżbieto droga! Czytając nasuwa mi się myśl, że tak bardzo chce się podjąć dobrą decyzję, nie popełnić błędu, że czasem nie robi się nic i to może być jeszcze gorsze w skutkach. I myslę sobie, że ta umiejętność działania wiąże się z własną świadomością życia (czego chcę, dokąd dążę), niezależnością (gdy ktoś wpływa na moją decyzję) i dojrzałością. I przychodzi z doświadczeniem. I choć czas ukazuje wiele rzeczy w innym świetle i można żałować podjętych decyzji, nie należy się tym przejmować, bo przecież nikt nie zna przyszłości..czasem nawet nie zna się dobrze teraźniejszości. Najgorzej stać w miejscu, a przecież nie jedna decyzja jeszcze przed nami! :) Pozdrawiam i 3mam kciuki za bloga!!
OdpowiedzUsuń