sobota, 10 stycznia 2015

W tym całym stresie zapominam się zrelaksować...

 ...bo stres łączymy z pośpiechem i brakiem czasu, a relaks z dużą jego ilością. Często słyszę, że tylko wyjazd, fizyczne odcięcie się od codziennej rzeczywistości umożliwia prawdziwe zrelaksowanie się. I tak, i nie, na pewno pomaga ale nie jest warunkiem jedynym i niezbędnym, bo cóż mi z wyjazdu skoro zabieram ze sobą myśli o szefie, niedokończonych sprawach i złośliwych współpracownikach? Albo, co gorsze w sumie, zamiast śpieszyć się z realizowaniem kolejnych zadań służbowych, w trakcie wyjazdu śpieszę się ze zwiedzaniem, organizowaniem całego wypoczynkowego dnia?
 
Ciągle w ruchu, stale w myślach o tym co było lub co będzie. We wspomnieniach, zaprzeszłych zadrach bądź lęku przed czymś co ma nadejść, szybkim krokiem przemierzamy teraźniejszość, która nigdy nie jest dość satysfakcjonująca, zapominając, że tworzymy ją sami, każdego dnia, każdym kolejnym wyborem. W biegu przyglądamy się tym czy innym, naprędce oceniając czy udało im się bardziej czy mniej, czy jesteśmy lepsi czy gorsi. I nie wolno się zatrzymać, bo zastanowienie się nad własnymi działaniami może grozić znalezieniem porażki tudzież innej pustki, którą trzeba będzie jakoś przeżyć, do której będzie trzeba się przyznać, a to boli. Bólu z kolei staramy się unikać.

Unikanie jest jednym ze sposobów radzenia sobie ze stresem. Unikamy poprzez przemilczenia, zmiany tematu, wyszukiwanie innych zajęć, chodzenie na zakupy, gruntowne sprzątanie, spotykanie się ze znajomymi, imprezy, przesypianie, pogrążanie się w gdybaniach/marzeniach, zagłuszanie rozsądku, zajadanie, ćwiczenia, picie alkoholu, zażywanie leków... czy unikanie jest złe? To zależy.
Unikanie daje nam trochę przestrzeni, czasem pozwala uwolnić nagromadzone napięcie i wtedy jest dobre. Dobre jest również wtedy gdy nie zajmuje zbyt dużo czasu i gdy nie jest jedynym sposobem radzenia sobie. Gdy natomiast głównie unikaniem reagujemy na stres, wtedy problemy pozostają nierozwiązane, nawarstwiają się i nabrzmiewają. Każda kolejna trudność staje się nie do przejścia, a doświadczenie bezradności powoduje skupianie się na dalszym unikaniu, bo tylko to pozostaje dostępne i niezagrażające.
Jeśli natomiast po jakimś czasie unikania następuje konfrontacja z problemem i podjęcie działań w celu jego rozwiązania, wtedy unikanie jest tylko jednym z dostępnych sposobów radzenia sobie, a pokonując kolejne trudności stajemy się coraz bardziej doświadczeni, poszerzamy katalog metod pomagających radzić sobie ze stresem i problemami, które go powodują. Dzięki temu wzrasta poczucie własnej skuteczności i zaradności, powiększają się zasoby doświadczeń i umiejętności, a każdy kolejny problem nie straszy aż tak bardzo.
Co zrobić jeśli właśnie uświadomiłam sobie, że unikam, robię to często i doświadczam w związku z tym wielu nieprzyjemności?

Proponuję uśmiechnąć się do siebie :) i z wyrozumiałością pomyśleć o najczęściej stosowanym sposobie.
Można też pomyśleć o kilku trudnych sytuacjach, które pojawiły się w ostatnim czasie i przeanalizować sposób unikania konfrontacji z problemem/rozwiązania problemu.
Dzięki temu następnym razem, łatwiej będzie zidentyfikować unikanie i spróbować zadziałać inaczej :).

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz