środa, 29 czerwca 2016

Kropka i emocje: Odpowiedzialność.


Kropka usiadła cicho w głębokim fotelu robiąc wszystko by aromat zaparzonej kawy odgrodził ją od codzienności. To miała być jedna z tych samotnych chwil wypełnionych po brzegi przyjemnością. Ledwo zdążyła poczuć kojące ciepło pluszu, którym wymoszczony był fotel, usłyszała pukanie do drzwi. Niechętnie podniosła się i rzucając tęskne spojrzenie na mebel poczłapała by otworzyć. Za progiem stała Ona. Ona kiwnęła głową na dzień dobry i nie czekając zbytnio na zaproszenie do środka weszła uśmiechając się przymilnie.
- Ojej, ojej, czy ci przeszkadzam? – padło, lecz głos, który to wypowiedział wcale nie zamierzał ani przepraszać, ani przejmować się przerwaną samotnością, a już na pewno nie brał pod uwagę możliwości wycofania się.

Ona rozsiadła się i rozglądała po wnętrzu, które znała dobrze, ale w zaaferowaniu swoim nigdy nie poznała naprawdę. Nastąpiła Cisza, z tych złośliwych, co to szczypią w udo i mówią „Bądź grzeczna! Zaproponuj kawę, herbatę, obiad, przekąskę, ciasto, deser, spacer, metry kwadratowe, co tylko trzeba!”
- Kawy? – zabrzmiało w przestrzeni.
- Nie nie, dziękuję, nie chcę sprawiać problemu, wiesz…
- To herbaty?
- Oj nie, nie, nie kłopocz się.
- Może coś zimnego?
- Och n… skoro nalegasz, to kawę poproszę…
- Tak… - nalegam, dopowiedziała zmęczona myśl, która z żalem złożyła swój hamak i poszła utartą ścieżką by oznajmić wszystkim pozostałym, że trzeba się ruszyć, bo przy zabawie z wrzątkiem powinno działać trochę więcej neuronów niż te pozostające na posterunku.
- Co słychać? – zapytała Kropka, Cisza była zachwycona ilością skromnej grzeczności i taktu.
- Ach no wiesz… - potok słów następujący po tych niewinnie wypowiedzianych wyrazach zalał wszystko topiąc bezdusznie próbę zrozumienia faktycznego przekazu. Kropka natomiast boksowała się z chęcią wyjścia z własnego domu i pozostawienia Jej z gotującą się w czajniku wodą. Coś jednak mówiło, że powinna zostać. Została. Podała kubek, talerzyk, zawartość. Ta niedobrana para kuchennej galanterii miała w sobie więcej sensu niż kolejno wylewane słowa. Kropka słuchała. To jedyne co udawało się jej robić w miarę dobrze. Mówienie zawsze związało się ze zbyt dużym ryzykiem. Dziś nie miała ochoty na ryzyko.

Czas postanowił współpracować. Zamykając za Nią drzwi, Kropka drżącą ręką przekręciła klucz w zamku. Łapczywie wciągnęła powietrze, które nadal trąciło cudzą obecnością. To nic. Zaraz będzie lepiej. Weszła do łazienki by zmyć z twarzy resztki monologu, którego nikt poza nią nie słucha. Taką ma wyłączność. Niestety.
Ochlapała twarz wodą. Spojrzała w lustro. 

- Nie chcę więcej tego słuchać, koniec z tym – powiedziała z wyrzutem do swojego odbicia, a ono spochmurniało i zmarszczyło brwi. Wpatrywało się w Kropkę spojrzeniem pełnym wyczekiwania, a gdy nic się nie stało postanowiło się odezwać.
- Jesteś odpowiedzialna za to, co oswoiłaś. Za to, co stało się częścią twojego życia, częścią ciebie.

Kropka zastanowiła się chwilę, już miała powiedzieć, że to nie prawda, że każdy jest odpowiedzialny sam za siebie, że nie będzie odpowiadać za czyjeś działania, za pomysły na życie, za gniew, zgorzknienie i trujące poczucie krzywdy. Była gotowa przekonywać, że nie ma przecież na to żadnego wpływu, ale nie powiedziała nic. Milczała na zgodę.

Muszę być bardziej ostrożna na przyszłość – pomyślała i uśmiechnęła się smutno do własnego odbicia, które tym razem zadowolone pokiwało twierdząco.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz