poniedziałek, 28 sierpnia 2017

Kilka zrealizowanych pomysłów :)

Od dłuższego czasu magazynuję różne wzory i pomysły do zrealizowania. Wreszcie zmobilizowałam się by te pomysły nie tylko zbierać w osobnym folderze, nie tylko oglądać i wzdychać "jakie ładne", ale też coś zrealizować. Efekty są zadowalające :)

Na serduszka miałam wiele pomysłów i może jeszcze pokuszę się o zrealizowanie jeszcze choć jednego z nich.



Natomiast koty odczekały swoje. Pierwsza  moja trójka, choć różnokolorowa, tworzy razem ciekawe trio.







Naoglądałam się dużo różnych sposobów wykorzystania tamborków. Zwłaszcza, że moje zakupione na początku zabawy z haftem, leżały odłogiem zajmując miejsce w szufladzie. Teraz wiszą na ścianie ciesząc oko.






Lista pomysłów do zrealizowania, niestety niezmiennie jest zbyt długa w stosunku do stanowczo zbyt krótkiej doby. Może kiedyś to pogodzę :)

środa, 23 sierpnia 2017

Kropka i emocje: Gorset.




W sumie to nawet nie była ciekawa. Ciekawość tliła się słabo gdzieś w zakamarkach świadomości. Nie wpływała na przebieg procesu myślowego. Już dawno na nic nie wpływała. Czasem szturchnięta lekko, wykrzesywała z siebie nieco energii i wtedy świat znów stał otworem. Ale te chwile były krótkie i szybko wszystko wracało do codziennej bezbarwnej normy. 

Gdyby ją zapytać, to nie potrafiłaby wytłumaczyć dlaczego otworzyła te drzwi. Może nawet próbowałaby uparcie twierdzić, że otworzyły się same namówione przez wcale nie lekki podmuch wiatru lub, że były uchylone i w sumie to jak coś jest uchylone to nie zamknięte przecież i to nie wścibstwo jest ale troska o to, co pozostało w pokoju bez stosownej opieki.
Pokój był trudnej do określenia wielkości. Jego powierzchnia ugodowo odpowiadała potrzebom mieszkańców pozwalając wypełniać się nerwowo zbieranymi przedmiotami. W głębi stało wielkie lustro, z rodzaju tych, których używają stare kobiety do potwierdzania, że czas traktuje je wyjątkowo łaskawie. Przed nim stała postać. Kobieta. Nerwowo poprawiała sukienkę, oglądała się z każdej strony, zdejmowała, poprawiała, zakładała i znów oglądała się uważnie. Kropka obserwowała tą karuzelę stojąc w drzwiach. Światło z korytarza wpadało do pokoju rozjaśniając wnętrze.
Kobieta drżącymi dłońmi zdejmowała sukienkę, niemal z zamkniętymi oczami nawlekała igłę i poprawiała ściegi. Oglądała uważnie swoją pracę, po czym znów poprawiała materiał. Palce zmęczone od szycia odmawiały współpracy. Kobieta złościła się. Przygryzała wargę do krwi, dociskała wiązania założonego gorsetu i znów chwytała za sukienkę by przymierzyć ją raz jeszcze. I znów.
- Dlaczego to robisz? – wyrwało się ze zdumionych ust.
Kobieta odwróciła się spłoszona obecnością kogoś jeszcze. Chwilę patrzyła na Kropkę, ale jej spojrzenie podążało za myślami, które jeszcze nie wróciły do tu i teraz. Po chwili grymas uśmiechu wykrzywił twarz.
- Co robię? – zapytała.
- Stale poprawiasz sukienkę. Przecież wygląda pięknie.
Kobieta spojrzała na siebie jakby dopiero teraz zauważyła, co ma na sobie. Poruszyła spódnicą. Materiał zaszeleścił grzecznie. Westchnęła.
- Nie, wymaga jeszcze tyle pracy… tyle tu niedociągnięć… - powiedziała, ale już bardziej do siebie, po czym znów zdjęła sukienkę i zaczęła poprawiać rękawy.
Kropka nabrała powietrza jakby chciała coś powiedzieć, ale Kobieta była już na powrót w swoim świecie, pochłonięta pracą, której nie sposób zakończyć.