czwartek, 1 lutego 2018

5 cech udanego rodzicielstwa.

 Długo pisałam... oj długo. Gdyby to był jakiś sensowny tekst naukowy, mogłabym się wykręcić, że zbierałam materiały i robiłam cały ten risercz czy coś. Ale nie. To tylko moje przemyślenia, autorskie więc tego...
Miłej lektury, jeśli ktoś ma ochotę.

 Chodziłam sobie jakiś czas z myślą o tym co przydałoby mi się, aby być choć znośnym rodzicem. Oto jakie cechy uważam, za bardzo przydatne, taki rodzicielski must have:
 
Cierpliwość
Bardzo podoba mi się definicja cierpliwości: zdolność do spokojnego długotrwałego znoszenia rzeczy przykrych… ewidentnie, jednoznacznie, w sposób nieodwracalny.
To trudne być cierpliwym, zwłaszcza gdy trzeba wykazywać się tą cechą w sytuacjach pełnych krzyku, niezrozumienia i zmęczenia, kiedy sił na rozsądne myślenie już brak.
Mam taki pomysł (jako, że winnego trzeba znaleźć), że to przez ten pośpiech. Przez to że gdzieś stale pędzimy; na spacer, na zakupy, do domu. W biegu. Czasem zastanawiam się, po co… a potem lecę dalej.
Tak, cierpliwości powinni nam sprzedawać na tony, głównie tej do samych siebie.


Empatia
Na temat empatii powstało zapewne wiele książek, artykułów, wystąpień, warsztatów. Ta cecha pozwala na poszerzenie własnego pola rozumienia innych. Dzięki zdolności współodczuwania oraz rozumienia stanów emocjonalnych i sposobu myślenia dziecka, łatwiej jest reagować adekwatnie do sygnalizowanych potrzeb, zaspokajać je, a także uczyć radzenia sobie.
Czasem warto wejść w te małe buty i zobaczyć jak wygląda świat z perspektywy ich właściciela. Zaręczam, że nie jedno może was zaskoczy.

Otwartość
Otwartość potrzebna jest by zamiast krytykować, oceniać i wpasowywać w szablon dziecko wraz z jego pomysłami, raczej obserwować i wspierać nowatorskie podejście do otaczającej rzeczywistości. Otwartość, a może bardziej zgoda na inność, na robienie po swojemu. Na bycie innym niż cała reszta, do tego trzeba też sporo poczucia własnej wartości aby mieć tę moc…

Poczucie własnej wartości
Po co rodzicowi poczucie własnej wartości? Aby go dobrze radzący, przyjaźnie nastawieni ludzie na gryźli. W internetach pełno jest (odniosę się do parentingowego towarzystwa) matek gryzących inne matki za to, że źle robię to czy tamto. Masa jest matek, które wypisując miliony słów uzasadniają tonami argumentów, że te kąśnięcia to im nic nie robią i one nadal będą w swój doskonały sposób niedoskonałe. Wszystko to czyta całe morze kobiet (głównie, kobiet sądząc po autorstwie komentarzy), które podgryzają same siebie patrząc w swoje nieumalowane odbicie w lustrze.
Poczucie własnej wartości nie potrzebuje polemizowania z ciotką klotką, czy inną domorosłą wychowawczynią jednej lub dwóch latorośli. Poczucie własnej wartości nie lubi rozmieniania się na drobne nad takimi czy innymi komentarzami. Poczucie własnej wartości jest. Krąży w krwioobiegu. Wychodzi na zewnątrz wszystkimi porami zmęczonej cery. Zerka nierzadko przekrwionymi oczami i daje dziecku poczucie bezpieczeństwa. Pozwala eksperymentować i wzrastać w dobrej, niegryzącej atmosferze.


Uważność
Gdy ostatnio mówiłam do przyszłych rodziców, to jakoś mi tego obserwowania dużo wychodziło w treści. Ale tak to teraz widzę, uważność jest potrzebna by nie przegapić ważnych momentów. I nie chodzi tu tylko o patrzenie na dziecko, ale też na siebie jego oczami. No dobra, popłynęłam. Na siebie w ogóle, też będzie dobrze. I na to czy na pewno jesteśmy tu i teraz, w tym pokoju, z tym konkretnym dzieckiem. Czy może właśnie (przez telefon z koleżanką) w trakcie kłótni sprzed kilku dni.
Małe dziecko jest stale tu i teraz, dopiero (wraz z rozwijającymi się możliwościami intelektualnymi) uczy się wspominać, uczy się planować. To od nas uczy się jak to robić.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz