Rozsądnie. Kropka. Koniec tematu.
Moje dzieci jeszcze długo nie
postawią mnie przed wyborem zajęć dodatkowych, ale już zdążyłam doświadczyć jak
często rodzicielstwo mija się z rozsądnym myśleniem (nierzadko o całe lata świetlne). Jak
mantra wraca jedynie niespokojne zapytanie, czy aby taki czy owy jest
odpowiednio dobrym rodzicem, a może wręcz przeciwnie jest okrutnie wyrodnym
rodzicem.
Bo, pomyślmy, jeśli wykorzystujemy w pełni oferty zajęć dodatkowych, to na
tle pozostałych rodziców wyglądamy dość marnie. A jeśli nasze dziecko w każdy
dzień tygodnia ma jakieś popołudniowe zajęcia, to czy nie wygląda to jeszcze
gorzej? Psychologicznie rzecz ujmując : to zależy.
Głównie od grupy, do której się
porównujemy. Więc, jeśli mierzi Cię, Drogi Rodzicu, rozdźwięk między Twoimi
poczynaniami a poczynaniami innych Tobie bliskich rodziców, to wyjścia są dwa:
- zacznij robić jak oni,
- zmień grupę odniesienia.
Jeśli jednak, Drogi Rodzicu,
wierzysz w słuszność własnych działań, to przestań oglądać się na innych
rodziców i posłuchaj swego dziecka, bo pewnie sporo ma Ci do powiedzenia na
temat swoich zainteresowań i wydarzeń wypełniających jego dzień.
Czy niewielka ilość zajęć jest
dobra dla dziecka?
Jeśli dzięki temu dziecko może
spędzać czas z Tobą lub/i innymi ważnymi dla niego osobami; jeśli dzięki temu
ma czas by rozwijać swoje pasje, to dlaczego zmuszać je do chodzenia gdzieś,
gdzie nie chce i robienia czegoś, na co nie ma ochoty? Nie od dziś wiadomo,
że z niewolnika nie ma pracownika.
Czy wypełniony po brzegi grafik
jest dobry dla dziecka?
Jeśli dziecko chętnie uczęszcza
na zajęcia, cieszy się, że na nie idzie i nie przejawia oznak zmęczenia, to
dlaczego nie urozmaicać mu w ten sposób czasu?
Pierwsze i najważniejsze jest to,
jak dziecko reaguje na zajęcia. Czy chodzi chętnie i czy nie jest zmęczone
natłokiem obowiązków. Pamiętajmy, że dzieci (a mam na myśli maluchy
szkolnopodstawowe) dopiero uczą się tego jak o siebie zadbać, mogą też obawiać
się, że okazując zmęczenie czy zniechęcenie sprawią rodzicowi zawód, toteż
niezwykle ważna jest rodzicielska uważność i zachęcanie dziecka do rozmawiania
o tym, jak odbiera ono takie czy inne zajęcia.
Tak więc, postępować można
różnie. Uważam, że najważniejsze jest umieć odpowiedzieć sobie na pytanie: po
co to robię?
Po co wysyłam dziecko na
dodatkowy angielski, po co zapisuję szkraba na karate, do czego jest mu
potrzebne judo czy inna piłka nożna lub warsztaty z gotowania czy klejenia
ludzików.
Odpowiedź na to pytanie nie tylko
pozwoli na określenie zasadności zajęć dodatkowych czy uzasadnienie ich
mnogości lub wręcz przeciwnie, niewielkiej liczby, ale umożliwi również
określenie celu, który dzięki tym zajęciom chcemy uzyskać. Bo przecież wszystko
robimy w jakimś celu, tylko nie zawsze jasno to określamy, nawet sami przed
sobą.
Określenie celu pozwoli na
monitorowanie postępów, ale też pomoże zrezygnować z takiej czy innej
aktywności, jeśli zacznie się ona z celem tym mijać, bądź wręcz utrudniać jego
osiągnięcie.
Tak też, jeśli macie jakieś
wątpliwości w opisanej przeze mnie materii, to zapraszam do poświęcenia kilku
chwil na zastanowienie się nad celem, który jako rodzice chcecie osiągnąć i, w
drugiej kolejności, przedyskutowanie go z własnymi latoroślami, gdyż spójność
celów jest podstawą sukcesu, którego Wam i Waszym dzieciom serdecznie życzę.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz