...bo
stres łączymy z pośpiechem i brakiem czasu, a relaks z dużą jego
ilością. Często słyszę, że tylko wyjazd, fizyczne odcięcie się
od codziennej rzeczywistości umożliwia prawdziwe zrelaksowanie się.
I tak, i nie, na pewno pomaga ale nie jest warunkiem jedynym i
niezbędnym, bo cóż mi z wyjazdu skoro zabieram ze sobą myśli o
szefie, niedokończonych sprawach i złośliwych współpracownikach?
Albo, co gorsze w sumie, zamiast śpieszyć się z realizowaniem
kolejnych zadań służbowych, w trakcie wyjazdu śpieszę się ze
zwiedzaniem, organizowaniem całego wypoczynkowego dnia?
Ciągle
w ruchu, stale w myślach o tym co było lub co będzie. We
wspomnieniach, zaprzeszłych zadrach bądź lęku przed czymś co ma
nadejść, szybkim krokiem przemierzamy teraźniejszość, która
nigdy nie jest dość satysfakcjonująca, zapominając, że tworzymy
ją sami, każdego dnia, każdym kolejnym wyborem. W biegu
przyglądamy się tym czy innym, naprędce oceniając czy udało im
się bardziej czy mniej, czy jesteśmy lepsi czy gorsi. I nie wolno
się zatrzymać, bo zastanowienie się nad własnymi działaniami
może grozić znalezieniem porażki tudzież innej pustki, którą
trzeba będzie jakoś przeżyć, do której będzie trzeba się
przyznać, a to boli. Bólu
z kolei staramy się unikać.
Unikanie
jest jednym ze sposobów radzenia sobie ze stresem. Unikamy poprzez
przemilczenia, zmiany tematu, wyszukiwanie innych zajęć, chodzenie
na zakupy, gruntowne sprzątanie, spotykanie się ze znajomymi,
imprezy, przesypianie, pogrążanie się w gdybaniach/marzeniach,
zagłuszanie rozsądku, zajadanie, ćwiczenia, picie alkoholu,
zażywanie leków... czy unikanie jest złe? To zależy.
Unikanie
daje nam trochę przestrzeni, czasem pozwala uwolnić nagromadzone
napięcie i wtedy jest dobre. Dobre jest również wtedy gdy nie
zajmuje zbyt dużo czasu i gdy nie jest jedynym sposobem radzenia
sobie. Gdy natomiast głównie unikaniem reagujemy na stres, wtedy
problemy pozostają nierozwiązane, nawarstwiają się i
nabrzmiewają. Każda kolejna trudność staje się nie do przejścia,
a doświadczenie bezradności powoduje skupianie się na dalszym
unikaniu, bo tylko to pozostaje dostępne i niezagrażające.
Jeśli
natomiast po jakimś czasie unikania następuje konfrontacja z
problemem i podjęcie działań w celu jego rozwiązania, wtedy
unikanie jest tylko jednym z dostępnych sposobów radzenia sobie, a
pokonując kolejne trudności stajemy się coraz bardziej
doświadczeni, poszerzamy katalog metod pomagających radzić sobie
ze stresem i problemami, które go powodują. Dzięki temu wzrasta
poczucie własnej skuteczności i zaradności, powiększają się
zasoby doświadczeń i umiejętności, a każdy kolejny problem nie
straszy aż tak bardzo.
Co
zrobić jeśli właśnie uświadomiłam sobie, że unikam, robię to
często i doświadczam w związku z tym wielu nieprzyjemności?
Proponuję
uśmiechnąć się do siebie :) i z wyrozumiałością pomyśleć o najczęściej
stosowanym sposobie.
Można
też pomyśleć o kilku trudnych sytuacjach, które pojawiły się w
ostatnim czasie i przeanalizować sposób unikania konfrontacji z
problemem/rozwiązania problemu.
Dzięki
temu następnym razem, łatwiej będzie zidentyfikować unikanie i
spróbować zadziałać inaczej :).
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz