Wiem,
że znasz go lepiej niż ja. Choć czasem zastanawiam się czy jest w
ogóle ktoś, kto zna go dobrze. Nie wiem nawet, czy on sam się zna na
tyle żeby tak powiedzieć.
To
mężczyzna z tych, co to zawsze znajdą wyjście z sytuacji i choćby
przyszło im stanąć na rzęsach, to zrobią to, jeśli pozwoli to
osiągnąć zamierzony cel. Wiesz, po trupach ale z sukcesem. Przy
nim zawsze będziesz czuła się bezpiecznie, bo on będzie się oto
starał codziennie. I choćby miał nie spać przez miesiąc, to
zrobi wszystko, żebyś była szczęśliwa. I pewnie jesteś. To taki
mężczyzna, w którego ramionach zaczyna się i kończy twój świat,
co wbrew pozorom wcale nie ogranicza, wręcz przeciwnie, pozwala
spoglądać w przyszłość z nadzieją, umożliwia tworzenie nawet
najbardziej szalonych planów. Przy nim możesz być kim chcesz, bo
on będzie dla ciebie tym, kogo sobie tylko wymarzysz.
On,
musisz przyznać sama, czasem jednak jest jak mały chłopiec. Czasem
się pośmieje, poczaruje, kiedy indziej ni stąd, ni zowąd zwierzy
się ze swoich dziecięcych przyzwyczajeń. A czasem, zawadiaka taki,
spogląda z ukosa, marszczy brwi, zastanawia się nad każdym
zdaniem. Myślałam, że to z wyrafinowania. A to tylko strach,
magazynowany przez lata. Muszę przyznać, że nazbierał tego
niewyobrażalne ilości. Na początku zastanawiałam się, jak to
możliwe, że dał radę i wiesz, już nie chcę tego wiedzieć.
Musiałabym mu wtedy współczuć, a on nie chce współczucia. W
sumie, to nie wiem czego chce, on też tego nie wie. Może dlatego, że
dzieci tego zwykle nie wiedzą. Bo przecież nie mają takiego
obowiązku, od tego mają rodziców - od proponowania rozwiązań,
podsuwania alternatyw, pomagania w dokonywaniu ocen. I jeszcze od
uczenia jak przeżywać emocje. Jak zaufać, jak godzić się z
porażką, jak poradzić sobie ze złością. Tego mu brakuje,
dlatego się boi. Boi się rozsadzającej złości, którą stara się
kryć jak najgłębiej się da, a ona i tak, uparcie, znajduje coraz
to nowe sposoby na zaznaczenie swojej obecności. Ten chłopiec nie
ufa kobietom, nie wiem, czy w ogóle jest ktoś, komu prawdziwie ufa.
Czasem
się go boisz, masz prawo, nie miałabyś z nim żadnych szans. I
tylko nie zawsze potrafisz określić o jakie szanse chodzi tym
razem, te które już wykorzystał, te o które cię błaga, czy może
jakieś inne? Przeznaczone tylko dla ciebie? Nie wiesz, gdzie
zadzwonić żeby się poradzić, czy znów przyznać się do
słabości? W końcu to wasze życie. Chciałabyś móc wybrać: to
biorę a tamtego nie, ale nie jest to możliwe, bo on jest polepiony
taki cały. Nie masz wyboru, bierzesz wszystko, w pakiecie, albo nic.
Więc bierzesz wszystko, tłumacząc sobie, że jakoś to będzie. Że
z tobą, że teraz to już na pewno będzie inaczej. I chciałabym
móc ci przytaknąć. Poklepać po ramieniu i pogratulować dobrego
wyboru, bo taki facet nie zdarza się często, poza tym on tak bardzo
się stara... Ale nie robię tego. Z jednej prostej przyczyny. On nie
ufa kobietom. Nie wiem, czy w ogóle jest ktoś, komu prawdziwie ufa.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz