Tak
problem przedstawił mi Pewien Istotny Człowiek. Nie miałam dla
niego jasnej prostej i gotowej do wprowadzenia w życie odpowiedzi i
myślę, że on też takiej nie chciał. Prawda? Choćby dlatego, że
niektóre przypadki spotykające nas w życiu, bądź takie, które
my spotykamy są, przynajmniej po przeprowadzeniu powierzchownej
analizy, beznadziejne. I tak było tym razem. Jednakże, zaczęłam
się zastanawiać dlaczego jest tak, że przytrafia nam się w
rodzinie jakaś osoba, dość nietypowa czy też określając
bardziej po imieniu, nienormalna. Taka w sumie czarna owca.
Czarna
owca jest stworem dość popularnym w rodzinach liczących więcej
osób niż rodzice i dwójka dzieci. Co jest oczywiste, bo owca jak
to owca, zwykle żyje w większym stadzie. Bycie czarną owcą wbrew pozorom i
powszechnej opinii nie jest takie proste, gdyż wiąże się zwykle z
robieniem wszystkiego na opak. Czasem nawet jak owca bardzo się
stara, to i tak jej nie wychodzi, w myśl zasady: „tak się
starałem, a wyszło jak zwykle”, która to usprawiedliwia wszelkie
niepowodzenia, a po jakimś czasie nawet brak chęci i motywacji do
zmiany czegokolwiek. Z biegiem lat, cała rodzina przyzwyczaja się
do czarnej owcy, do jej pomysłów, niepowodzeń, kolejnych złotych
interesów. Przymyka oko na szalone, często nieodpowiedzialne
pomysły, twierdząc, że przecież niczego innego nie można się po
czarnej owcy spodziewać. W sumie, działa tu również mechanizm
samospełniającego się proroctwa. Gdy czarna owca prosi o pomoc w
jakimś nowym działaniu, oczywiście ją otrzymuje, ale tak naprawdę
nikt z pomagających nie wierzy w powodzenie planu i spodziewa się
rychłego zaniechania wysiłków, zmiany koncepcji czy zwykłej
klapy, która to przychodziła zawsze i tym razem pewnie też
przyjdzie prędzej czy później. I ostatecznie przychodzi.
Czy
to znaczy, że funkcjonując w grupie zwanej rodziną tworzymy czarne
owce? To trudne pytanie.
Myślę,
że CZASEM mamy na to wpływ. Bo czarna owca to rola, to sposób
postrzegania świata, sposób realizowania siebie. Ludzie różne
rzeczy próbują potwierdzić przyjmując tą rolę i to nie jest
dorosła decyzja. To decyzja podejmowana już w dzieciństwie. Bo i
skąd miałyby się potem wziąć te wszystkie historie pt.: on już
od małego był dziwny/a..., taki urwis...., taki synek/córeczka*
mamusi/tatusia* (niepotrzebne wykreślić), był/a inny/a niż
wszyscy.
Poza
tym uczymy się od innych jak żyć, dziedziczymy to i owo. Rola
czarnej owcy nierzadko jest przekazywana z pokolenia na pokolenie.
Jasiu
popija jako małolat? Oj Jasiu, żebyś nie był jak wujek Heniek! A
Jasiu co? Za trzydzieści lat, na kolejnym odwyku, uświadamia sobie
(jak dobrze pójdzie), że jego życie jest dziwnie podobne do życia
wujka Heńka.... i ma dwa wyjścia, kontynuować to co już zna, bądź zacząć
zmianę. Decyzja jest trudna i w efekcie rzutuje na całą rodzinę.
Bo
rodzina to takie swoiste naczynia połączone, pokrętnie ale jednak
i zmiana w jednej osobie, pociąga za sobą zmianę we wszystkich jej
członkach, w czarnej owcy też.
każde nasze dzialanie ma jakis skutek na innych... czasem nawet nie zdajemy sobie sprawy jak wypowiedziane słowa moga utkwić w kogoś głowie i jak duży będą miały wpływ.. rodzina to motor napędzany przez każdego z nas...
OdpowiedzUsuń