Oto
jesteś. Dziś, można by rzec, w pełnej krasie. Siadasz obok chcąc pokazać za
wszelką cenę, że sytuacja jest dla ciebie komfortowa. Obie wiemy, że nie jest.
Zdradzasz się gestami, które znam na pamięć, również dlatego, że sama im
ulegam. Tak to jest, zbyt dużo emocji w jednej chwili powoduje, że niemożliwym
jest kontrolowanie wszystkiego. W końcu nie jesteś psychopatą, w sumie to chyba
nawet trochę mi ufasz… czy słusznie? Nie wiem, ty też się tego nie dowiesz.
Wątpię, żebyś w ogóle się nad tym zastanawiała, masz ważniejsze sprawy na
głowie, chociażby moją wiedzę.
Martwisz
się o moją wiedzę, starasz się o nią dbać. Uważasz, że skoro masz więcej
doświadczeń to masz nade mną przewagę. Poczuwasz się w obowiązku do
systematycznego pomniejszania obszaru mojej niewiedzy. To twoja praca, twoja
krucjata. Czy kolejne informacje rozwiewające moje wątpliwości sprawiają ci
przyjemność? Czy przyniosą ci ulgę?
Tak
siedzę i zastanawiam się, w jaki sposób jesteś w stanie umieścić tyle udawanej
pewności siebie między wypowiadane z niebywałą szybkością słowa. Jakby pauza
była czymś odgórnie zabronionym. Masz rację, pauzy nie są dobre. Pauzy pozwalają
wybrzmieć treści, zaczepić sens o żyrandol i beztrosko spoglądać jak buja się
tam i z powrotem. Nie chcemy tych pauz. Jeszcze musiałybyśmy stwierdzić, że nie
ma o czym mówić, lub, co gorsze, miałabym czas na spokojne zareagowanie na to
co mówisz. A tak, widzisz, nadal nie mogę się zdecydować, czy jak leniwiec
słuchać potoku jaki falami dociera do moich uszu czy może jak przyczajony
kociak wyłapywać chytrze te krótkie chwile, jakich potrzebujesz na złapanie
oddechu i bezczelnie wciskać swoje kilka groszy. Pozostanę w zastanowieniu, jak
zwykle nie dokonując wyboru. Ty tego nawet nie zauważysz, nie musisz, to mój
kawałek rzeczywistości.
Kubek
zaświecił dnem. Spojrzałam jeszcze raz do środka, nie zostało już nic, z
przepełnionej mdląco słodkim mlekiem kawy. Jeden gest mniej. Skupię się na
zgłoskach. Słucham jak wystrzeliwane wypełniają przestrzeń między nami, ciasno
i skrupulatnie. W sumie nie mają trudno bo ona i tak nie jest zbyt wielka. Byle
tylko odpowiednia odległość została zachowana. Siedzimy bokiem do siebie, raz
po raz spoglądając sobie w oczy, telewizor wypełnia resztę. Z nim zawsze
łatwiej. Można zaczepić się w cudownych wiadomościach o ludziach, których nie
wpuściłabym normalnie do domu. Spoglądam na twoją twarz, zastanawiam się kiedy stała
się tylko profilem.
Trochę
mi smutno, ale nie będziemy o tym rozmawiać. Nie starczy czasu. Widzę jak
spoglądasz na zegarek, ten czas się skończył. Do następnego razu, kiedy znów za
sobą zatęsknimy mniej lub bardziej prawdziwie. To nic, zgodzę się z tobą,
dostosuję się do zasad, pozwolę ci być profilem, wpisem w telefonie, skarbnicą
wiedzy życiowej. Sama pozostanę obok, na wypadek gdyby znów miało być tak jak
kiedyś.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz