Jedz
to, nie jedz tego, myśl, planuj i ciężko ćwicz, a dojdziesz do
celu. Tylko w sumie nie do końca wiadomo gdzież ten cel jest.
Odpowiedź nie jest prosta dla osób, które mimo ''usilnych starań''
nadal stoją w miejscu ani też dla osób, które ponownie mierzą
się z efektem jojo. Pewnie, że można powyższe podsumować jednym
kończącym cały temat słowem: lenistwo. Czy aby na pewno?
Z
jedzeniem ogólnie sprawa jest na tyle trudna, że przyjmowanie
pokarmów jest niezbędne do życia i zachowania zdrowia, więc
wyrzec się tego sposób. Ponadto jedzenie w towarzystwie jest
zajęciem społecznym i miłym sposobem spędzania czasu. Ale od
początku...
Od
dziecka jesteśmy uczeni, że dobrze jest zjeść coś gdy czujemy
dyskomfort. Gdy niemowlak płacze to mniej więcej w 1/3 przypadków
jest głodne, tylko na początku trudno ustalić czy to właśnie
akurat ten raz, więc początkowo przy każdym jęknięciu dostaje
się do naturalnego bądź sztucznego źródła pokarmu, przy
takowym również często chętnie zasypia :)
Później
daje się dziecku coś do przegryzienia, zwykle po to, żeby było
spokojniejsze. W końcu ktoś, po coś wymyślił chrupki
kukurydziane, biszkopciki i tym podobne. Wiadomo, najedzone dziecko
chętniej zaśnie. Po kilkunastu latach takiego treningu okazuje się,
że preferowanym i najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie ze
stresem jest... jedzenie.
Pomijając
otoczkę zawierającą setki uzasadnień i zaprzeczeń, można z
naukową lekkością stwierdzić fakt, że często brak innych,
konstruktywnych sposobów radzenia sobie kryje się za upartą
nadwagą.

Wniosek:
Chcesz w pełni uczestniczyć w życiu społeczno-rodzinnym to jedz
jak inni jedzą lub zmień towarzyszy przy stole.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz