czwartek, 5 marca 2015

Dlaczego dobre rady i celne wskazówki nie działają? O odchudzaniu z przymrużeniem oka słów kilka.


Jedz to, nie jedz tego, myśl, planuj i ciężko ćwicz, a dojdziesz do celu. Tylko w sumie nie do końca wiadomo gdzież ten cel jest. Odpowiedź nie jest prosta dla osób, które mimo ''usilnych starań'' nadal stoją w miejscu ani też dla osób, które ponownie mierzą się z efektem jojo. Pewnie, że można powyższe podsumować jednym kończącym cały temat słowem: lenistwo. Czy aby na pewno?

Z jedzeniem ogólnie sprawa jest na tyle trudna, że przyjmowanie pokarmów jest niezbędne do życia i zachowania zdrowia, więc wyrzec się tego sposób. Ponadto jedzenie w towarzystwie jest zajęciem społecznym i miłym sposobem spędzania czasu. Ale od początku...

Od dziecka jesteśmy uczeni, że dobrze jest zjeść coś gdy czujemy dyskomfort. Gdy niemowlak płacze to mniej więcej w 1/3 przypadków jest głodne, tylko na początku trudno ustalić czy to właśnie akurat ten raz, więc początkowo przy każdym jęknięciu dostaje się do naturalnego bądź sztucznego źródła pokarmu, przy takowym również często chętnie zasypia :)
Później daje się dziecku coś do przegryzienia, zwykle po to, żeby było spokojniejsze. W końcu ktoś, po coś wymyślił chrupki kukurydziane, biszkopciki i tym podobne. Wiadomo, najedzone dziecko chętniej zaśnie. Po kilkunastu latach takiego treningu okazuje się, że preferowanym i najskuteczniejszym sposobem radzenia sobie ze stresem jest... jedzenie.
Pomijając otoczkę zawierającą setki uzasadnień i zaprzeczeń, można z naukową lekkością stwierdzić fakt, że często brak innych, konstruktywnych sposobów radzenia sobie kryje się za upartą nadwagą.

Wracając do społecznego aspektu jedzenia warto zauważyć, że dbanie aby ktoś bliski był syty (czytaj: najedzony do granic niemożliwości) bywa częstym polskim sposobem na okazywanie troski. Trudno odmówić babci (cioci, stryjence) spróbowania kolejnego kawałka cudownej rolady, ciasta, czy co tam dobrego zrobiła. Czasem, mimo wszelkich prób asertywnego rozwiązania sytuacji, trudno przetrzymać to jedno spojrzenie, które znaczy więcej niż tysiące słów zapisanych w podręcznikach wyszkolonych amerykańskich trenerów. I już nie odmawiasz, po prostu chwytasz za sztućce i próbujesz zachować kontrolę choćby nad wielkością kawałka, który zaraz wyląduje telemarkiem na twoim talerzu. Pewnie, że można to wypracować, ale sama po sobie wiem, jaka to mozolna praca, a i tak o pełnej akceptacji moich wyborów żywieniowych mogę zapomnieć. Starych drzew się nie przesadza, a jak się kogoś kocha to się o niego dba i o jego wagę również. Więc zdania typu: no co tak mało jecie; a częstujcie się, częstujcie; a ty na diecie jesteś, że tak mało zjadłaś, rozbrzmiewają nad polskimi stołami od lat i rozbrzmiewać będą nadal, zwłaszcza w okresach około świątecznych, kiedy jedzenia ma być dużo i my też jeść będziemy dużo. Przy okazji będziemy mogli rozmawiać i gdy już się skończą wszelkie tematy, to wtedy będziemy mogli ponarzekać na przejedzenie :) Cudowny sposób na podtrzymanie kontaktu, pobycie razem, utrzymanie czegoś co nas łączy, nawet jeśli wszystko inne już dawno padło. Bo wspólne rodzinne objadanie się to nasza tradycja i chyba każdy ma choć jedno wspomnienie dotyczące rodzinno-świątecznego obżarstwa.

Wniosek: Chcesz w pełni uczestniczyć w życiu społeczno-rodzinnym to jedz jak inni jedzą lub zmień towarzyszy przy stole.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz