Mówisz,
że ciekawość to pierwszy stopień do piekła, a jednocześnie
cieszysz się gdy Twoje dziecko radośnie eksploruje świat.
Twierdzisz, że kto pyta nie błądzi, jednocześnie złoszcząc się
na tych zadających stale pytania o codzienność. Chcesz wiedzieć o
mnie zbyt wiele, a gdy spokojnie nie odpowiadam, złościsz się w
sobie i obmyślasz całą paletę epitetów, za pomocą której
mozolnie malujesz mój obraz. Rozbieżności zasypujesz tonami
rozdrażnienia. Wiem. Rozumiem to. Znam ten stan, nieświadomie, zbyt
blisko ocierający się o szaleństwo. Gorączkowe poszukiwania
kolejnych części układanki zaprzątają myśli na tyle, że już
sama nie wiesz jaki będzie finalny efekt. Nie widzisz tego już.
Może to nigdy nie było ważne? A może już nie wiesz co tak
naprawdę jest ważne? Straciłaś możliwość oglądania świata z
góry. Siedzisz na dole i kolekcjonujesz swoje puzzle. Musisz mieć
je wszystkie, bo tylko dzięki temu możesz poczuć się bezpieczna.
Nie ważne, że nie są ułożone. Nie ważne, że nie wiesz co z nich
powstanie. Ważne, że je masz. Ważne, że są obok, znane,
niezaskakujące, przewidywalne. Bardzo o nie dbasz. Często obserwuję
z fascynacją, jak tworzysz układankę swojego życia. Czasem, pełna
obaw, patrzę jak łączysz zupełnie przypadkowe kawałki, jak
osiągasz poziom mistrzowski w umiejętności dopasowywania i dbasz o
taką ilość połączeń aby wszystko mocno się trzymało. Taki
olbrzym na glinianych nogach – tak to kojarzę.
Robisz
rozeznanie w terenie – tak to nazywam. Zbierasz niezliczone ilości
informacji, dzięki którym układanka jakoś się trzyma. Jakby
wiedzieć znaczyło tyle co istnieć. Czasem zastanawiam się, jak
długo będzie to trwało. Kiedy pojawią się pierwsze rysy i
pęknięcia, których nie będziesz już mogła naprędce posklejać.
Chciałabym też wiedzieć, co zrobisz gdy ułożysz już wszystko.
Czy zachwyci Cię stworzony własnoręcznie obraz? Czy będziesz
wtedy szczęśliwa? I gdy przyglądam się Tobie zanurzonej w pracy,
chciałabym zapytać, chciałabym wiedzieć już teraz, tylko coś
każe mi przestać, więc przestaję.
Rozsiadam się wygodnie w fotelu i drapię
za uchem siedzącą z boku niecierpliwą ciekawość. Czekam, bo
teraz już wiem, że na wszystko musi przyjść odpowiedni czas.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz