
Są
tematy w naszym życiu, których nie chcemy podejmować dobrowolnie.
To jest niewątpliwie jeden z nich. I co się dziwić, budzi wiele
nieprzyjemnych emocji, a tych lepiej unikać. Od czasu do czasu, znów
wybuchnie jakiś skandal na skalę kraju, czy jak teraz, świata.
Ktoś obmyśli nową akcję społeczną, ktoś inny się zaangażuje,
będzie można się wypowiedzieć, zabłysnąć. Ktoś może poczuje
się dzięki temu lepiej, ktoś inny nabierze pewności siebie, komuś
pozwoli to odreagować magazynowane latami emocje. Znów okaże się,
że problem jest globalny, poczucie wspólnoty pozwoli choć trochę
odbudować nadwątlone więzi społeczne. W rosnącym tłumie
''mających-tak-samo'' rozmyje się poczucie wyjątkowości i
naznaczenia, komuś może uratuje to życie, komuś innemu szczęście.
Uważam, że życie w globalnej wiosce pozwala oglądać różne
problemy w szerszym kontekście, a może dzięki temu stajemy się
bardziej otwarci na inne podejścia, inne sposoby postrzegania
rzeczywistości? Szczerze na to liczę, liczę na tą tolerancję,
otwartość i umiejętność akceptowania inności. I na zaufanie. I
na nabieranie dystansu. Na to chyba najbardziej, bo z dystansu czasem
widać więcej i zwykle emocji jest mniej, bo te z natury są
krótkodystansowe i oplatają swoimi mackami w miarę zbliżania/
angażowania się w problem.
Wszystkie zamieszczone historie są prawdziwe, wszystkie użyte
stwierdzenia czy opisy zostały zmienione w możliwie minimalnym
stopniu przy jednoczesnych staraniach o zachowanie anonimowości bohaterów
zdarzeń.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz