czwartek, 18 lutego 2016

Kropka i emocje: Ciemność.



Obudziła ją ciemność, więc pierwsze co przyszło jej do głowy to pytanie: czy ciemność może budzić? Ciemność odpowiedziała, że może robić co tylko jej się żywnie podoba. Może trwać, zapadać, okrywać i może też budzić jeśli tylko będzie miała taki kaprys, a teraz właśnie taki miała. Ciemność siedziała w dużym bujanym fotelu, co chwila odpychając się stopami od podłogi. W powietrzu słychać było tylko miarowe skrzypienie płozy i regularne uderzanie oparcia o coś, co mogło być ścianą. Kropka usiadła i zaczęła wsłuchiwać się w docierające do niej dźwięki, pomyślała, że mogłaby oddychać w takim rytmie, że coś mogłoby oddychać w takim rytmie. Coś dużego, ciężkiego i strasznego… Szybko wstała i zaczęła chodzić licząc kroki. Czuła na sobie czujne spojrzenie delikatnie obrysowujące kontury jej ciała.
- Dlaczego mnie obserwujesz? – Spytała Kropka, kierując słowa w miejsce gdzie, jak przewidywała, siedziała Ciemność.
- Staram się zrozumieć co robisz – odpowiedziała spokojnie Ciemność.
- Szukam kontaktu, czy jakiejś lampy.
- Lampy, powiadasz, chcesz się mnie pozbyć.
Słowa zawieszone w przestrzeni nie były pytaniem i nigdy nie zamierzały nim być. Dobrze wiedziały jaką treść chcą przekazać i były w pełni świadome jej konsekwencji.
Kropka, zgodnie z obecną obok intencją, wyczuła w nich smutek, nie potrafiła zrozumieć dlaczego.
- Boisz się mnie – usłyszała niebezpiecznie blisko prawego ucha.
Lekki oddech o zapachu nocy zatańczył z gracją, wprawiając w ruch zebrane za uchem włosy.
To stwierdzenie (bo było to stwierdzenie a nie pytanie, gdyż ciemność nie musi pytać o tak oczywiste kwestie) zaniepokoiło Kropkę, uświadomiła sobie, że faktycznie od jakiegoś czasu w przestrzenie między krwinkami nachalnie wciskały się drobinki lęku. Zaczęła zastanawiać się czego właściwie się boi. Myśli nabrały różnorodności i prędkości. Obrazy całego dnia na nowo przeskakiwały jej przed oczami, ba, nawet niektóre wydarzenia z minionego tygodnia wciskały się niepostrzeżenie w ciąg zdarzeń, chcąc skutecznie wyrwać się zapomnieniu. Nim się obejrzała, pracowity lęk wyprodukował małą armię zmartwień, które uzurpowały sobie  tu i ówdzie miejsce, barbarzyńsko wypierając spokój i tlen z należnych im terenów, przez co oddychała coraz szybciej. Rozglądała się wokół, starając się dostrzec cokolwiek, co mogłoby stanowić podstawę do stworzenia oazy spokoju. Ale nic. Wokół nie było nic. Tylko Ciemność.
- No nareszcie – usłyszała zirytowany głos, a powietrze poruszało się miarowo sugerując czyjeś kroki.
- Nie rozumiem, dlaczego jestem tak często pomijana – zaczęła Ciemność, a ton jej głosu nie zapowiadał znaków przestankowych sugerujących rychły koniec wypowiedzi. – Ledwo pojawię się na horyzoncie, a już czuję w powietrzu zapach snu lub co gorsze odór lęku. Uważam, że to nie sprawiedliwe. I krzywdzące. Tym bardziej, że dokładam wszelkich starań by stworzyć idealne warunki do aktywnej regeneracji – ton jej głosu z każdą kolejną sylabą zyskiwał na sile, być może w skutek odbijania się liter od niezlokalizowanych płaszczyzn, które mogły być ścianami. - Nie sądzę, abym czymkolwiek zasłużyła sobie na takie traktowanie… - zakończyła jakby w pół zdania gdyż regularny łomot jaki słychać było od kilku sekund, skutecznie wciskał się między słowa, robiąc sobie między nimi miejsce, przy okazji pustoszenia szyku zdania, całe szczęście już wypowiedzianego.
Kilka sekund ciszy wybrzmiało w konsternacji, która udzieliła się rozmówczyniom. Hałas zbliżał się wielkimi krokami. Kropka czuła coraz szybsze bicie serca, które jakby przeczuwając zagrożenie, próbowało wydostać się spomiędzy równo rozmieszczonych żeber. Nerwowo rozglądała się wokół.
- Widzisz? Ty też to robisz, automatycznie, bez zastanowienia, boisz się swojej wyobraźni, boisz się mnie – westchnęła z rezygnacją Ciemność.
Podchodzący rumor ucichł jakby połknięty przez nicość. Ruch powietrza sugerował oddalające się kroki. Po chwili znów rozległo się miarowe stukanie oparcia o ścianę. Wolne przestrzenie międzydrobinkowe wypełnił ciężki smutek.
Kropka zrozumiała, jednak było już za późno. Często zaczynamy rozumieć dopiero gdy jest już zbyt późno na słowa.

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz