czwartek, 26 marca 2015

i z pozoru ŁATWO wskazać winnego... (4/5)

WHO definiuje przemoc jako celowe użycie siły fizycznej (przemoc fizyczna) lub władzy, sformułowane jako groźba (przemoc psychiczna) lub rzeczywiście użyte, skierowane przeciwko samemu sobie (autoagresja), innej osobie, grupie lub społeczności, które albo prowadzi do albo z którym wiąże się wysokie prawdopodobieństwo spowodowania obrażeń cielesnych, śmierci, szkód psychologicznych, wad rozwoju lub braku elementów niezbędnych do normalnego życia i zdrowia ".

W kontekście każdego zachowania przemocowego łatwo odnajdziemy sprawcę i ofiarę. Paradoksalnie zdarza nam się zapominać o tym, że obie te role może pełnić jedna i tak sama osoba...

Nie, nie zrobiłem jej nic złego. Mogła przecież wyjść. Nie związałem jej przecież. Powiedziałem tylko, że ją wywiozę za granicę i sprzedam jak będzie stawiać opór...I że niby ona tak się bała? Że to tak podziałało? Przecież to jest śmieszne. Nie wierzę, ona musiała też chcieć. Została przecież do rana. (...) No dobra, może to było zastraszenie. Ale wtedy tak o tym nie myślałem, w ogóle nie wiem co myślałem. No dobra, zgodzę się, jest tam i trochę mojej winy... no niech będzie, może i więcej niż trochę. Ale co ona sobie myślała, kiedy wsiadała wieczorem do auta z dwoma obcymi facetami? Że będziemy oglądać tv i pić herbatę?

Z myślą o autoagresji jako pierwszy pojawia się obraz człowieka z pociętym ramieniem, w bliznach, z bólem oczach. Takie skojarzenie.
Warto pamiętać, że w całym spektrum zachowań autoagresywnych znajduje się miejsce dla, na pierwszy rzut oka niewinnych, zachowań ryzykownych. Bo czy nie podejmujemy ryzyka przechodząc/przejeżdżając na czerwonym świetle, lub przebiegając przez ulicę przez pędzącym autem? Jak inaczej nazwać można przypadkowy seks z nieznaną osobą i/lub bez zabezpieczenia? A nadużywanie alkoholu czy narkotyków, nie jest balansowaniem na granicy ryzyka? Jak nazwać skąpy strój, stanowiący kreację na sobotnią imprezę, wsiadanie do auta z dopiero co poznanym mężczyzną,, czy samotne powroty nocą w co najmniej nieciekawych okolicach?
To wszystko można wrzucić do jednego pudła z napisem: zachowania ryzykowne. Zachowania, które mogą, ale NIE muszą powodować dotkliwych konsekwencji, za to mogą, niestety, być interpretowane jako zaproszenie do gry...

Ja wiem, koleżanka zawsze mi powtarzała, że musimy na siebie uważać. Ona zawsze miała całą listę różnych rad, nawet nie wiem skąd to brała. Tylko, że tamten facet naprawdę był fajny. Trochę popiliśmy, zrobiło się późno, musiałam wracać do domu, a nie mogłam znaleźć kumpelki. Zaproponował, że mnie odwiozą, mieli jedno wolne miejsce w aucie. Taki był uroczy, wszyscy byliśmy pijani, no poza kierowcą. Odwieźli mnie do domu. Potem dałam znać kumpelce, że wróciłam, strasznie na mnie nakrzyczała... Dopiero potem uświadomiłam sobie, co tak naprawdę zrobiłam. Ja i czterech obcych facetów. Nie miałabym żadnych szans. Tym razem mi się udało.

Co by się stało, gdybyśmy zakończyli polowanie na czarownice? Co by się podziało, gdybyśmy w takich sprawach przestali być sędziami, gdyby skończyło się ferowanie wyroków i surowe ocenianie? Gdyby zniknęło z rozmów i dyskusji, tak publicznych jak i prywatnych, przerzucanie się odpowiedzialnością, wzajemne szczucie i szufladkowanie, na tych co rację mają i tych, co im jej z powodu odmiennych poglądów braknie. Jak wyglądałby nasz świat, gdybyśmy starali się zrozumieć, tych dobrych i tych złych, tych skrzywdzonych i tych krzywdzących, i wszystkim im próbowali tylko pokazać, w którym miejscu coś poszło nie tak. Gdzie trzeba coś zmienić, żeby dotychczasowe błędy już się nie powtarzały?

Co by się wtedy stało?

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz